Kolejna ciąża, nerwica, lęki, życie w Polsce

Myślałam milion razy, aby coś tu napisać. Ostatnio byłam tu prawie rok temu. Tak, opuściłam się w pisaniu… Ale było tyle ważnych spraw.

Ten rok był dla mnie początkowo strasznie trudny, potem dobry, a teraz znów mega trudny. Jestem w 7 miesiącu zdrowej ciąży, spodziewam się kolejnego synka. Udało mi się złapać pracę na pół etatu i dzięki temu mam teraz 1000 zł chorobowego. Zawsze coś. Pracowałam do końca 6-go miesiąca ciąży. Niestety coraz mocniej dopada mnie nerwica w związku z oczekiwanym porodem i wizytą w szpitalu w związku z tym. Na terapii przerabiam dużo lęku związanego ze szpitalem, swoistego PTSD (zespół stresu pourazowego), który dotyczy moich wszystkich wizyt w szpitalach, zwłaszcza tych w latach 90. W związku z pandemią, będę rodzić sama. I jest to dla mnie koszmar. Bo czuję jakby ta rzeczywistość bycia mięsem medycznym i samotność wracała… Prawie codziennie mam ataki paniki. Jakoś się staram trzymać, nie brać leków, ale sama teraz już nie wiem, co gorsze. Napady paniki, czy leki w ciąży/ew. w czasie karmienia. Miewam zupełnie dobre dni, po których potrafię się posypać jak domek z kart: nie mogę złapać oddechu, wydaje mi się, że bólu jest zbyt wiele, nie mogę złapać dystansu wobec tego, co się dzieje. W Polsce. Gdzie się duszę, ale gdzie jestem tylko ze względu na męża. Na porodówkach… Gdzie nie przestrzega się praw kobiet. Szukam dobrego specjalisty psychiatry i chyba w końcu znalazłam. Tylko mnie na niego nie stać. Zastanowię się… 3 z 4 psychiatrów u których się leczyłam do tej pory było za tym, żeby przemęczyć i nie brać leków w ciąży. I ja też za tym byłam. Ale teraz się zastanawiam, czy mój spokój bardziej by nie pomógł dziecku niż ta nieustanna panika i napięcie. Boję się o jego zdrowie.

W dodatku mój rozbrat z kościołem przybrał już zaawansowaną formę, a ciągle nie czuję przestrzeni, bym mogła sobie to uporządkować i stanąć za sobą. Czuję wykluczenie i samotność. W internecie szukam ludzi, którzy myślą, jak ja, ale przy tym tracę tych, którzy zaczynają mnie potępiać. Stoję pomiędzy i szukam swojego miejsca.

Dużo cierpienia w moim życiu, przelewa się oczami. Chciałabym poczuć ukojenie, wytchnienie, chciałabym by dzieciątko było już na świecie…

Dodaj komentarz